Strony

poniedziałek, 4 marca 2019

MAKIJAŻ PERMANENTNY - KRESKA GÓRNA


Hej kochani! Dziś przychodzę do Was z kreską górną! :D

Nie znoszę się malować, bo mam na tyle tłustą cerę, że po godzinie już nic nie widać.. moje kreski znikały :(
Makijaż permanentny utrzymuje się do 2-uch lat, z tym że można robić raz do roku poprawkę za dużo niższą cenę (200zł) :D
Więc od początku, przyszłam do salonu, zostałam bardzo miło powitana, Pani z recepcji dała mi kartę do wypełnienia, numerek i wskazała schody, żebym tam poszła :) 
Salon przepiękny (patrz zdjęcia), przywitały mnie miłe Panie, zaprosiły na kozetkę, zmyły makijaż, nałożyły znieczulenie (krem), z którym leżałam 40 minut, po czym, zostałam poproszona o przejście do gabinetu. Pani Ilona wytłumaczyła mi na czym będzie polegał zabieg, pokazała sprzęt, itp itd. 
Następnie zapytania jakie są moje oczekiwania, jak ma wyglądać moja kreska? :) Mi zależało na tym, aby podkreślić naturalnie moją linie rzęs, tak abym nie musiała się już malować :D Pani Ilona przystąpiła do zabiegu, o wszystkim mnie informowała. Ogólnie to nic nie bolało, czułam jedynie mrowienie i tyle. Najnieprzyjemniejszą rzeczą jaka mi towarzyszyła, to był dźwięk.. (porównywalny do dźwięku u dentysty), i tyle, nic innego. Spędziłam w salonie prawie 1.5 godziny, z czego sam zabieg trwał 10 minut :) (z czego jeszcze 5 minut leżałam z następnym znieczuleniem). 
Reasumując zabieg był przyjemny. Jestem bardzo zadowolona z efektu i gorąco polecam Panią Ilonę Sasak, która jest genialnym specjalistą. ;) 

Edit. Jestem po poprawce, która trochę bolała. Niestety na powiece popękały mi naczynka i było je widać przez parę dni. 
Ogólnie jestem zadowolona i poszłabym jeszcze raz z czystym sumieniem ;)
PRZED ZABIEGIEM


PO ZABIEGU











wtorek, 26 lutego 2019

Makijaż permanentny USTA ;)

Hej kochani, dziś temat ust, które robiłam 14.02.2019 :D 
Opowiem Wam jak zabieg wyglądał krok po kroku :)
Zacznę od tego, że na 3 dni przed zabiegiem musiałam zażywać Heviran 800, lek przeciwwirusowy ;) Jest to konieczne, z tego względu, że po zabiegu usta są bardzo osłabione. Ja mam tendencje do opryszczek, więc brałam 4 dni przed i 5 dni po, tak na wszelki wypadek. 
Sam zabieg do przyjemnych nie należał, wiem co mówie, mam tatuaż, kreski górne i USTA bolały najbardziej :( Ze znieczuleniem leżałam z jakieś 40 minut, po każdym ruchu kosmetyczka przykładała dodatkowe znieczulenie. Ogólnie zabieg trwał jakieś 2 godziny. 
Usta bardzo szybko zaczęły puchnąć, przez co ból był jeszcze gorszy. Między czasie poprawiałam kreskę górną, więc one sobie trochę odpoczywały. 
Zabieg opierał sie na tym, że raz górna warga, raz dolna i przerwa na znieczulenie, ogólnie samo tatuowanie trwało może jakieś +/- 15 minut. 
Po zabiegu usta mi bardzo spuchły, nie było to nic przyjemnego, ani ładnego ;)
Gdy znieczulenie schodziło, trochę bolały, ogólnie to nie wolno dotykać, trzeba przemywać tylko przegotowaną wodą, następnie smarować maścią od kosmetyczki i tak przez parę dni ;)
Opuchlizna zeszła mi po 3 dniach, ze strupkami męczyłam się jakieś 5-6 dni. Z efektu jestem bardzo zadowolona, na poprawkę jestem umówiona w kwietniu ;) 

Dziewczyny jeśli chodzi o pigment, to też nie ma reguły. Kosmetyczka uprzedzała, że kolor może zejść, po czym do 6 tygodni on "wychodzi", mi aż tak bardzo nie zszedł, a wręcz jest tak jak chciałam,  a na przykład mojej mamie kolor zszedł, ale za to pozostał śliczny kontur ;) 
Zrobię edit jak będę po poprawce :D 

Makijaż utrzymuje się od 3 do 5 lat, raz do roku można robić poprawkę żeby odświeżyć kolor ;) 






PRZED ZABIEGIEM



PO ZABIEGU WYGOJONE







czwartek, 17 stycznia 2019

SPŁYW KAJAKOWY - MAŁA PANEW


Co powiecie o spływach kajakowych??
Ja szczerze ich nienawidzę!! W ogóle nie czuje się pewnie w kajaku, ale za to moja rodzina to uwielbia :D 

Pierwszy raz wybraliśmy się na spływ w lipcu dwa lata temu, mieliśmy takiego pecha, że głowa mała. Nie mogliśmy za bardzo zrezygnować, bo wszystko było już opłacone..

Więc pobudka o 6!!! -.- coś czego bardzo nie lubimy :P Patrzymy przez okno, a tam ściana deszczu, myślimy sobie NIE, nie idziemy, idziemy spać.. ale po chwili, dobra, może przestanie padać.. (naiwniacy). Na zbiórce staliśmy w deszczu jakieś 30 minut, zanim wszyscy znajomi się zjechali, połowa olała temat i nie przyszła ;p
No to w drogę, dojechaliśmy do miejsca docelowego (Przystań kajakowa Amazonka), podział na pary, szybkie omówienie zasad i heja.. do kajaka i wio, za 10km zbiórka.. przewidywany czas 2,5h - 3h. Myślimy sobie spoko, damy rade :D 


nasza trasa
Na starcie przeraziło mnie wejście do tego kajaka, ale nie poszło tak najgorzej, obsługa nam pomogła ;) zabezpieczyliśmy rzeczy (schowaliśmy do schowka), i ruszamy, oczywiście pogoda była dalej do dupy, było ponuro i padało ;( 


start
Początek trasy nawet przyjemny, w ogóle super, że wszystko było takie naturalne, pnie drzew wystające z wody (naturalne spowalniacze :)), małe spady z wystającymi kamieniami.. super. 










Instruktor uprzedził nas, że ta trasa jest z progiem wodnym i trzeba przenieść kajak, zapewnili, że jest obsługa i pomaga :) Faktycznie, płyniemy już jakiś czas i widzimy, że nasza trasa się kończy. Powiem Wam, przeszedł mnie taki strach, bo wyobraźcie sobie, że tam była zwykła drewniana kładka, na którą trzeba wpłynąć.. nikt z obsługi nie pomagał. I my amatorzy nagle mamy się wcelować w kładkę, dobra, to nam się udało, ale co z tego skoro ten kajak pod wpływem prądu uciekał!!!! Pomógł nam obcy człowiek, który wciągnął nam kajak. A obsługa stała i się gapiła.. Wyszliśmy, wciągnęliśmy kajak, patrzymy a tam taki niebezpieczny spad.. Nie dość, że zimno to jeszcze taka akcja :) 



Przenosimy kajak i teraz tak, jak tam wejść, żeby się nie wywrócić? 

Adrian się poświęcił, zdjął buty i nas popchnął po tych kamieniach.. i jakoś w locie wszedł do kajaka. Masakra.. 
No i meta, coś na co już czekałam z upragnieniem (NARESZCIE KONIEC TEJ MĘKI), w końcu ją widzę.. no i znów pod górę!! Jak do cholery dwie osoby mają wyjść z kajaka bez pomocy i na dodatek jak wciągnąć ten kajak?!! Z wyciągnięciem kajaka nam pomogli, ale to już po fakcie... tak zaczęliśmy kombinować, żeby wyjść, że nasz kajak się przewrócił, wpadliśmy do wody po szyje, telefony nam się utopiły (mój przeżył, Adriana nie) ;p Było zimno, deszczowo, ponuro no i w ogóle do kitu!!! Całe szczęście, że mieliśmy spodnie zapasowe i koszulkę, ale co mi to dało, skoro buty mokre, kurtka mokra, wszystko inne też :D 
meta

O tyle fajnie, że nasz autokar zabrał nas z mety, na start :) Tam mieliśmy obiad i tańce hulańce :D 

Drugim razem pojechałam na spływ z Łukaszem, a mówię dobra, może za pierwszym razem aura nie była najlepsza, spróbujemy drugiego podejścia, no ale cóż ten sport nie jest dla mnie ;) Miłego dnia kochani!! :)))






poniedziałek, 14 stycznia 2019

FIT CATERING - ILE NA NIM SCHUDŁAM


Hej kochani, często zadajecie mi pytania ile to kosztowało, czy było smaczne, czy byłam najedzona, ile kcal zamówiłam itp itd. Dziś postaram się Wam na wszystko odpowiedzieć ;) 

Szukając odpowiedniej firmy kateringowej kierowałam się opiniami w internecie, czytałam jakie mają menu, porównywałam ceny, starałam się wziąć wszystko pod uwagę. 

Gdy już zdecydowałam, że będzie to firma fit-catering zastanawiałam się ile potrzebuje kcal na cały dzień przy moim trybie życia. Szukałam po różnych stronach internetowych, co strona to inny wynik, masakra. Zdecydowałam, że chcę szybko zrzucić parę kg i zamówiłam 1200kcal, plan optimal. Powiem szczerze, że do takiego jedzenia pudełkowego trzeba się przyzwyczaić. Codziennie rano kurier przywoził box z daniami, zamówiłam 5 posiłków (była możliwość mniejszej ilości posiłków), ponieważ wydaje mi się, że 3 to by mogło być za mało, tym bardziej, że ja non stop coś jem (bałam się, że będę podjadać). 
Oto przykładowe menu:

ŚNIADANIEdomowa granola z jogurtem i świeżymi truskawkami
II ŚNIADANIEKoktajl gruszkowy z orzechami włoskimi i cynamonem
OBIADŁosoś pieczony w folii z płatkami migdałowymi z kaszą jaglaną i brokułami
PODWIECZOREKGrejpfrutowa sałatka z kaszką kuskus i orzechami
KOLACJAsałatka z kurczaka z mango, orzechami nerkowca i imbirem
Jak widzicie dieta zawiera różnorodne warzywa i owoce. Nie oszukujmy się, nie wszystkie dania są smaczne, bo jak ja nie znoszę rukoli, a całe danie jest na bazie rukoli, to na początku zjadałam z głodu, a nie dla smaku. Z czasem wyrzucałam połowę takiego dania i sama dorzucałam warzywa które lubię. Byłam na diecie pudełkowej 2 tygodnie, a moja mama 4 miesiące. Ja w tym czasie schudłam prawie 3kg, moja mama 8kg (dieta mamy była z przerwami). Jeśli chodzi o cenę, to wszystko jest zależne od tego ile kcal weźmiesz i ile posiłków. Ja mając 1200kcal, wykupując na 2 tygodnie, zapłaciłam 56zł za dzień, czyli 784zł. Jeżeli chodzi o mój budżet, to trochę za drogo to wychodzi, bo jeżeli chciałabym być na niej cały miesiąc, to musiałabym płacić 54zł * 28dni = 1 512zł. To dość duża kwota, bardziej opłaca się samemu gotować, wiadomo nie jest to takie różnorodne jak katering, ale można też zdrowo się odżywiać ;) 
Tak więc kochani testujcie, dajcie znać czy Wy polecacie jakąś fajną dietę bądź fajny katering pudełkowy, miłego dnia :D




sobota, 12 stycznia 2019

NATURAL MOJO, CZY DZIAŁA?


Hej kochani! Jakiś czas temu zamówiłam sobie MojoBox program 4-tygodniowy. 
W skład zestawu wychodziły następujące produkty:
➡️ 3x fit shake (wybrałam vanilla, berry i chocolate)
➡️ herbata Fruity Slim (herbata ziołowa z cennymi superfoods, które pomagają zrzucić zbędne kilogramy)
➡️ herbata Green Cleanse (herbata owocowa z wybranymi superfoods, o właściwościach oczyszczających)
➡️ herbata Red Beauty (herbata owocowa z wybranymi superfoods, idealna na piękne włosy, skórę i paznokcie)
➡️ tabletki Carb Blocker (naturalny bloker węglowodanów. Tak dla energii nie dla tłuszczy!)
➡️ tabletki Fit Caps (efektywne spalanie tłuszczu dla zdrowej redukcji masy ciała)
➡️ premium Shaker
➡️ program 4-tygodniowy booklet



JAK PRODUCENT ZALECA STOSOWANIE? 



 CZY NATURAL MOJO DZIAŁA? 


Ogólnie shake mi bardzo smakowały, ja lubię klasykę, więc vanilla mi najbardziej przypadła do gustu. Herbatki przepyszne, bardzo wyraziste smaki, duże kawałki owoców ;) powiem szczerze, trzymałam się zaleceń przez tydzień, i widziałam już efekty, zeszła woda i w ogóle lepiej się czułam. Ale długo nie wytrzymałam, ten kto mnie zna ten wie, że bez słodyczy i fast foodów żyć nie umiem! ;) Shake stosuje do dziś (piję na śniadanie), bo bardzo fajnie zapychają i są łatwe do przygotowania, skosztowałam już wszystkie smaki i dalej twierdzę, ze vanilla jest najlepsza :) Myślę, że gdybym była bardziej wytrwała, to mogłabym osiągnąć na tych produktach wymarzoną wagę ;) No ale cóż, lenistwo. 
Miłego dnia kochani :D


czwartek, 10 stycznia 2019

WŁOCHY - RZYM, WENECJA, SAN MARINO I ASYŻ


O tak, to było fajne kombo!! jakieś 50 godzin w busie, to było coś cudownego :D Włochy nas nie zawiodły! Kolejne marzenie spełnione. ♥️ 
Mimo późnej pory, (bo byliśmy pod koniec października) pogoda nam baardzo dopisała ;) 

Pierwszym punktem zwiedzania była Wenecja ❤️ Cudowne miasto na wodzie.. wyobrażacie sobie, że na całe miasteczko jest tylko jedno drzewo?! Nie ma trawników, nic o.O Nie ma ani jednego samochodu, za to setki motorówek i gondol których jest coraz to więcej (cena gondoli na 2018r 100euro za 30 minut) ;) Byłam w szoku jak ci ludzie funkcjonują, tam nie ma podwórek ani nic, multum wąskich uliczek, masę turystów, wycieczka za wycieczką.. jako mieszkaniec - OSZALAŁABYM!! Nie widziałam żadnego marketu, tylko sklepy z pamiątkami i restauracje!
Wyobraźcie sobie, że raz na jakiś czas Wenecja zostaje całkowicie zalana.. (pokaże Wam zdjęcie, co prawda z internetu, ale jak byliśmy w październiku, to te podesty były już rozstawione). 







Drugim punktem zwiedzania było San Marino ❤️ San Marino, państwo otoczone innym państwem - Włochami ;)) Jeśli jest tu ktoś kto wybiera się na zorganizowaną wycieczkę do San Marino, przestrzegam Was!!! Pierwszy punkt w tym państwie - degustacja alkoholi, brzmi pięknie, w sumie to jest pięknie, ALE później sprzedawca zachęca do zakupu, bo przecież u niego najtaniej!!! Gów** prawda! U niego jest najdrożej, ceny ma nawet 2xwiększe niż w innych sklepikach ;) I WSZĘDZIE MOŻNA DEGUSTOWAĆ ;) Ci inni sklepikarze śmiali się, że wszyscy dają się nabrać ;)  no ale cóż, przynajmniej przewodnik miał z tego uciechę :D:D:D





Trzecim punktem zwiedzania był Asyż ❤️ miasto św. Franciszka... ;)
Miasteczko przepiękne, dużo ślicznych uliczek i w ogóle, ale ile można zwiedzać kościołów?! z jednego do drugiego.. koszmar :( 
Ciekawostka - wiecie, że wszystkie budynki w Asyżu są zbudowane z jednego kamienia (różowego, beżowego i kremowego)? Wygląda to obłędnie.










Czwartym, a zarazem ostatnim punktem zwiedzania był Rzym ❤️❤️❤️

NIE MOGŁAM SIĘ DOCZEKAĆ!!! Najlepsze miasto ever, koloseum, ruiny, piękne fontanny, duże budowle, coś co kocham ❤️
Rzym zdał egzamin na 100%! 
Spotkaliśmy bardzo dużo życzliwych ludzi, zakosztowaliśmy pysznej kawy w najlepszej kawiarni w Rzymie, zobaczyliśmy mnóstwo cudownych uliczek, które naprawdę nas urzekły.. najchętniej weszłabym w każdą, niestety tyle czasu nie mieliśmy. ;))
Mieliśmy bardzo napięty grafik, co uniemożliwiło nam samowolkę. A jak wiadomo, żeby zobaczyć coś ciekawego, czasami trzeba się zgubić :P 
Pierwszym punktem w Rzymie było Koloseum, najbardziej znany symbol Wiecznego Miasta. To prawda, robi wrażenie!! Znajduje się w samym sercu miasta, więc jak zwiedzaliśmy inne obiekty, to czasami z daleka było widać jego część :D 
Następnym celem zwiedzania był Plac św. Piotra, bazylika św. Piotra i muzea Watykańskie. Kolejki, kolejki i jeszcze raz bogactwo :) 
Kolejnym punktem była fontanna di trevi, o matko!!! jaka ona jest piękna, ludzi tyle co nie miara, dopchać się tam graniczy z cudem (masa i pompa jest, wiec nam się udało :D). Tam mieliśmy trochę czasu dla siebie, więc postanowiliśmy coś zjeść :D Udaliśmy się na deser, oryginalne włoskie tiramisu, powiem Wam całkiem smaczne :) Po jedzeniu, czas na spacer, przechadzaliśmy się uliczkami, aż do schodów hiszpańskich. Było tam tyle ludzi, wszyscy siedzieli na tych schodach, tak że nie dało się przejść :) 

Reasumując, żeby zwiedzić Rzym, to chyba potrzebowałabym miesiąca, jest piękny, cudowny i w ogóle robi robotę! ♥️ Mam nadzieje, że uda nam się tam wrócić, chociaż raz! ❤️❤️